niedziela, 1 marca 2009

Polskie Watergate?



Włamanie udaremnione przez kota Jarosława…
Wczoraj w nocy nieznani sprawcy próbowali dostać się niepostrzeżenie do siedziby sPiSku.
- To musiała być perfekcyjnie przygotowana akcja – informuje nas Komisarz Czesław Norris.
Z ustaleń Policji wynika, że o godzinie 23ciej do ochroniarza siedziby podeszła panna niezbyt lekkich obyczajów, pokazała podwiązkę na nodze, ochroniarz jak to normalny facet zagapił się i podniecił, a 3 zamaskowanych sprawców korzystając z tej nieuwagi przemknęło cichaczem do biura prezesa.
- Niestety był jeden szkopuł. Tego dnia szedłem do banku założyć konto osobiste i zapomniałem wziąć kota, z którym wcześniej wpadłem na chwilę do biura – zwierza się prezes Kwaczyński.
Policja wyraża wątpliwości co do tej wersji.
- Skąd kot dysponował pełnym uzbrojeniem? – pyta Norris.
Nie zmienia to faktu, że zwierz zachował się jak bohater, prezes wystąpił do swojego brata o przyznanie jakiegoś orderu. Wciąż jednak pozostają nieznane motywy włamania, ani tożsamość sprawców. Kwaczyński ma swoją teorię.
- To na pewno robota określonych neoliberalnych kół. Układ działa dalej. To będzie Kaczorgate!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz