piątek, 24 kwietnia 2009

Był garb i go nie ma!



Antywyborcza pisze o przyjeździe sławnego masażysty.
Sławny masażysta Paul Bidon odwiedził Polskę na specjalne zaproszenie Antywyborczej.
- Mam polskich psiodków – zdradza wysoce niepoprawną polszczyzną.
- Jakich?
- Łojciec był artystom..
- Malarz?
- Tapeciaszszsz.
- A matka?
- Pracowaua w Żeźni, jest poszókifana listem gońcym w Knóroffie.
- Jest pan znany z tego, że nawet największy stres dzięki pana cudownym rękom zniknie.
- Nie tylko stresss…
- Zademonstruj nam, Mistrzu…
Daliśmy szefa, który jak zwykle o tej porze zbijał bąki ucinając sobie drzemkę. Trochę wył i piszczał, ale efekt był olśniewający: garb Antynaczelnego zniknął i Bossowi już nie pasuje antyredakcyjna ksywa „Dromader”.
- Czuję się taki niemęski teraz.

1 komentarz: