poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Na własną rękę?



Antywyborcza o kłopotach kanalizacyjnych.
Widzieliśmy już różne rzeczy w barach czy w restauracjach, włącznie z zepsutymi kiblami do których wpuszczono chyba konia albo krowę za potrzebą, ale i nas można jeszcze czasem zaskoczyć.
W związku z ostatnim lenistwem całej urojonej w myślach antyredakcyjnej załogi Antynaczelny postanowił osobiście pokierować akcją zbierania plotek na mieście, ale najpierw zarządził obiad w pobliskim barze mlecznym.
- Jak to zwykle po jedzeniu bywa zaczyna się trawienie i takie tam inne – mówi.
I tu zaczął się problem, gdy tylko ujrzeliśmy tajemniczy napis na drzwiach wejściowych do WC.
- Szkoda – rzekł Boss – Będą nam musiały wystarczyć słoiczki po kiszonych ogórkach z wczorajszej libacji.
Na wszelki wypadek spytaliśmy się jeszcze w kasie:
- Przepraszamy, a na którą rękę lepiej?
Sądząc po minie kasjerki. to pytanie wyszło na zbyt inteligentne, więc wysnuliśmy jedynie słuszny wniosek na przyszłość.
- Trudno, z ludem musimy rozmawiać prostszym językiem.

2 komentarze: