
Gazeta Wybiórcza w zeszłym tygodniu podała, że ulubieńca dzieci znaleziono martwego wraz z reniferami. Miał go według obrzydliwych insynuacji zastrzelić zawiedziony dziennikarz Antywyborczej (zdjęcie z Wybiórczej prezentujemy), który pod choinkę otrzymał jedynie rózgę.
Przeprowadziliśmy w ostatnich dniach skrupulatne śledztwo. Nasza ekipa wyjechała na biwak detektywistyczny pod samo Koło Podbiegunowe w poszukiwaniu tropu i innych śladów mogących wyjaśnić tą zagadkę. Z radością przyjęliśmy pomoc zaoferowaną przez najlepszego polskiego policjanta komisarza Czesława Norisa i korzystając z samolotów Nie-LOTu dolecieliśmy w try miga na miejsce rzekomego zabójstwa.
Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy melinę Św. Mikołaja. Przyjął nas bardzo uprzejmie częstując po staropolsku bimbrem własnej produkcji.
- Nauczyłem się pędzenia od Polaków – mówi wypijając szkalnicę bez nawet drobnego skrzywienia twarzy.
Byliśmy pod wrażeniem ile Mikołaj może wypić. Po dwóch godzinach biesiady zaczęliśmy śpiewać „Kiedy wódka jest wśród nas, szybko leci sobie czas” i inne pijackie kolędy. Nawet nie pamiętamy kiedy Mikołaj zawołał:
- Rudolf, szelmo, do stołu! Tak to witasz gości z Polski????
Rozmowę o ostatniej przygodzie Mikołaja ze względów oczywistych musieliśmy przełożyć na dzień następny.
Przy śniadaniu pokazaliśmy nowemu przyjacielowi zdjęcie z Gazety Wybiórczej. Na ten widok Mikołaj zatrząsł się z oburzenia.
- A to łotr. Ja pamiętam doskonale tą imprezę. Kiedy wracamy z corocznej trasy prezentowej zawsze kończymy ją w tym samym miejscu i w ten sam sposób, czyli dwudniową imprezą degustacyjną z trunkami zebranymi z całego świata. Te zdjęcie to obrzydliwy fotomontaż.
- Podejrzewa pan kogoś? – pytamy z rosnącym zdumieniem.
- Spotkaliśmy się z pewnym samotnym jjjąkkajjącym się myśliwym. Dołączył do naszej wesołej kompanii, ale pierwszy, jak to się mówi „leżeć pod stół poszedł”, słaby herbatnik był.
- Wykorzystał sytuację i wyszła afera z rzekomo naszym udziałem – stwierdziliśmy.
- Jak ocknęliśmy się, to mimo tego że jeszcze byliśmy nabąblowani zauważyliśmy zniknięcie naszego nowego towarzysza.
Byliśmy tą sprawą zdegustowani, a nawet zbulwersowani. Obiecaliśmy, że zajmiemy się tym na łamach antyprasy, a komisarz Noris wszczął już nawet śledztwo w tej sprawie.
Niestety od kilku lat na Mikołaja sypią się gromy ze strony coraz bardziej zawiedzionych dzieci.
- Pisałem list gziećnie plosiąc o kolejke, a dostałem łiskas, czy łiski – żali się sześcioletni Tomaszek pokazując nam butelkę czarnego Jacka Danielsa.
Nasze latorośle gorąco domagają się przejścia Mikołaja na emeryturę. Kto miałby go zastąpić?
- Jestem na wasze usługi – zapewnia wszystkich Dziadek Mróz – Mikołaj faktycznie zszedł na psy. Kiedyś odwiedziłem go w Laponii. Paaanie, my Ruski mamy tęgą głowę, ale takiego dwutygodniowego maratonu z okazji nadejścia wiosny to żaden z nas nie wytrzymał. Rozumiem do obiadu setunię, dwie na trawienie, bo pomagają, ale jak Mikołaj mierzy czas imprezy w ilości litrów na głowę to już przesada…
Dlatego Antywyborcza i całe społeczeństwo zapytują: Święty, czy Ścięty?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz