
Atak na Antynaczelnego przyczyną krótkiej debaty o kształt Antywyborczej.
W sobotę późnym wieczorem w okolicach baru „Pod nawalonym Żulem” nieznani sprawcy zaatakowali Antynaczelnego.
- Broniłem się jak lew, taki bez kłów, pazurów i grzywy, ale i tak bohatersko! - zarzeka się szef Antyredakcji.
- Nic się nie stało. Żadnych poważnych obrażeń. – stwierdził lekarz pobliskiego pogotowia.
- Kto za tym wszystkim stoi? - pytamy Komisarza Czesława Norisa. Ten chciał odmówić odpowiedzi zasłaniając się tajemnicą śledztwa.
- Nie zdradzi pan niczego? – napieramy.
- Prywatnie panom powiem, że moim zdaniem jest to sprawka albo rozwścieczonej konkurencji…
- To nie my reklamujemy się na łamach Wybiórczej, lecz oni podstępem weszli do nas – wtrącamy.
- … polityków zarzucających wam wyrywanie zdań z kontekstu…
- Czytamy między wierszami, nie nabiorą nas prezesi rzekomo kochający demokrację, podczas gdy w statutach partii użyto 57 razy słowa „prezes”.
- … piszecie bzdety i jednynie niesłuszną półprawdę…
- U nas można obsmarować Antynaczelnego. Wyobraź pan sobie jak w Waszym Dzienniku ktoś napisze coś złego przeciw Ojcu Didżejowi nawet jeśli to jedynie słuszna prawda.
- … jesteście nudni…
- Mamy sporo ciekawych pomysłów, chcieliśmy napisać na przykład o prawdziwym cudzie żywieniowym, czyli o genetycznie modyfikowanych koziołkach, niestety dyrektor Instytutu Genetyki w Pcimiu Średnim pani Wiesława King odmówiła nam prawa do paru zdjęć, a bez zdjęć nie ma artykułów. Mimo to obiecujemy poprawę, przygotowujemy plan 5-letni i poprawimy wskaźnik obsmarowania o 666%, poziom bluzgów o 490%, ilość tanich sensacji zawstydzi nawet angielskie tabloidy, a rodzimy „Pooodelek” wróci do budy .
Dobra wiadomość: gumiaka udało się zdjąć i poszedł na badania do policyjnego laboratorium, a fanki Antywyborczej znowu mogą wzdychać do pięknego niczym wiosna Antynaczelnego.
niedziela, 1 lutego 2009
Z życia Antyredakcji Part. 2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz