
Wsadzili szefa do klatki w ZOO, to Antywyborcza posadzi szefa ZOO
Ostatnia prowokacja Antywyborczej opisana wczoraj nie zakończyła się kompletną klapą – wykryliśmy przy okazji nową aferę!!! Antynaczelny, choć jeszcze „zawiany” zapachami udał się do Wrocławia z dowodami zrobionymi jego niewykrywalnym aparatem w komórce.
- Śmieszne! Skandal! Kompromitacja! - krzyczy były dyrektor wrocławskiego ZOO Antek Guśćwiński. Dlaczego?
Z informacji przez nas zebranych wynika jednoznacznie, że w tym przybytku dla zwierząt dzikich i jeszcze dzikszych podopieczni są pozbawieni pomocy, a nawet podstawowej opieki.
- Przeprowadziliśmy w dniu wczorajszym kontrolę wskutek licznych skarg i doniesień - mówi prezes stowarzyszenia "Polskie ZOO" Lew Wałęsa – Zdjęcia zrobione przez Antynaczelnego dały nam bezsprzeczne podstawy do nalotu i wpadliśmy ekipą o 4.30 rano.
Wyniki kontroli okazały się miażdżące dla włodarzy ZOO. Odkryto na przykład, że jedynym posiłkiem dnia dla podopiecznych było... wysokoprocentowe piwo (prezentujemy zdjęcie).
- Doszło do takiej sytuacji, że w ZOO pojawił się poważny problem alkoholowy! Szczególnie wśród małp, które chleją na umór, załatwiają potrzeby gdzie popadnie, a nie jak człowiek pod drzewem, biją się, a nawet oglądają mecze polskiej reprezentacji! Tylko rozrywka im w głowie!!! – ryczy Lew Wałęsa.
- Przede wszystkim samice uległy zgubnemu nałogowi. Jednym słowem: Samice-Rozpustnice. Oszczędzę szczegółów czytelnikom, a twórcy ambitnego kina erotycznego popadliby w kompleksy. Za moich czasów tego nie było - mówi zszokowany Guśćwiński.
Czyżby? Anonimowo jeden pracownik zdradził nam, że „w tamtych czasach” na porządku dziennym była wódeczka, ogóreczek i różne takie „figo-fago”. Szczegółów to my oszczędzimy.
środa, 4 lutego 2009
ZOO to „ZUO”?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz