
Antywyborcza kryzysem się nie przejmuje, wręcz przeciwnie..
Jako że dawno temu chełpiliśmy się wyssaną z palca mrzonką jacy to nie będziemy duzi tzn. że będzie i radio i telewizja i co tam jeszcze dziś Antynaczelny postanowił konkretniej pomarzyć trochę.
- Może jednak zrobimy wersję papierową? – podpowiada jedna ze zbędnych komórek.
- Żeby bliżej nieokreślony Wróg mógł nią wycierać tyłek? – strofuje inna.
- I gdzie znajdziemy strategicznego sponsora? – zapytuje następna.
- Ponoć Rzeźnia Buhaj Tadeusz, Psikuta Roman S.C. byłaby zainteresowana. – stwierdza kilka innych chórem.
- Mam, założymy złoty interes – Antynaczelny aż przyklasnął.
Wymyślił wyimaginowany ogródek, który trza przekopać, a ziemię przewieźć taczką, żeby nikt nie ukradł.
- Górnicy mogą poćwiczyć wywożenie taczką, zanim udadzą się ponownie do Warszawy by wywieźć np. Słońce Peru, czy innego Kartofla.
Oczywiście za ten zaszczyt pobierze skromną opłatę, ale żeby nie było, że Boss jest chciwy to za darmo umożliwi pstryknąć zdjęcie z niejakim Stefanem.
- Skądś wytrzasnę Stefana, to popularne imię.
Na razie to Antynaczelny sam sobie pstryka zdjęcia udając, że jest popyt na nasz interesik, a łopatą machać to już mu się nie chce, taczki się też nie chwyci, bo ciężka.
wtorek, 7 lipca 2009
Z życia Antyredakcji part. 11
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz